Opowiadanie

Witajcie Kochani!
Pomyślałam, że dzisiaj zamieszczę na blogu moje opowiadanie. Nawiązuje ono delikatnie  do olimpiady, która ma się niebawem odbyć w Kryształowym Królestwie. Oto ono:

Rainbow przechadzała się spokojnie po Ponyville. Powtarzała w myślach listę zakupów. Szła tak zamyślona, że wpadła na Applejack idącą z naprzeciwka. 
-O, Rainbow! Właśnie cię szukałam.
-Mnie?
-No tak, ciebie. Na pewno wiesz, że za parę dni olimpiada.
-Dni? Raczej za kilka tygodni...
Applejack przerwała jej
-Pomyślałam, że potrzebujesz osobistego trenera. 
-Trenera?
-Zamierzam przygotować cię do sztafety!
Rainbow stanęła zaskoczona.
-Ale ja nie potrzebuje trenera! Jestem trenerką sama dla siebie.
Applejack chciała coś powiedzieć, ale znikąd pojawiła się Fluttershy.
-Rainbow, nie potrzebujesz trenerki?- spytała nieśmiałym głosem.
-Umówiłyście się, czy co?
-Nie!- krzyknęły jednocześnie oburzonym tonem.
-Jak mówiłam, nie potrzebuje trenera....
-Jak już mówiłam-zaczęła Applejack- nie kręci cię wizja osobistej trenerki?
-Wykazującej zrozumienie w każdej sytuacji- dopowiedziała rozmarzonym głosem Fluttershy.
-Chwila... Czy wy chcecie, żebym wybierała?
-No...-zaczęła Applejack
-Tak-dokończyła Fluttershy
-Ale nie mogłybyście.... obydwie mnie trenować, skooooro już  tak koniecznie musicie?
-No...skoro masz na to taką ochotę- powiedziała posępnie Fluttershy.
-To można ewentualnie...- dopowiedziała druga klacz.
-To widzimy się na farmie u Applejack!- i poleciała jak strzała.
-Czemu akurat u Applejack?!- krzyknęła zdruzgotana rywalka.
-Bo u mnie jest miejsce do biegania- wyjaśniła sarkastycznie
-No myślałby kto!
        ***
-Według mnie, to ja powinnam zacząć pierwsza!- krzyknęła Fluttershy
Dziewczyny stały na stadionie i debatowały nad sposobem szkolenia.
-Ty nie umiesz nawet szybko się poruszać! 
-Ty nie masz nawet skrzydeł!
-Bo ich nie potrzebuję!
-Eeee.... Może zaczniemy?- zaproponowała Rainbow
-Dobra!- rzuciła wściekłym głosem Applejack
Rainbow zaczęła iść na umowny start, ale przyjaciółki stały w miejscu.
-Dlaczego akurat ty chcesz ją uczyć?!
-Bo biegając po ziemi będzie ćwiczyła bardzo intensywnie, co pomoże jej przy locie-odpowiedziała dostojnym głosem- I nie chcę, aby tylko się rozpraszała w twoim towarzystwie.
-Ja natomiast chcę, aby nie zapomniała jak się lata! Tym bardziej, że ten kto mógłby się do tego przyczynić, narzucałby tylko swoją wolę i powodowałby jedynie olbrzymy stres!
-Uważasz się za taką mądrą?
-Dziewczyny!-krzyknęła Rainbow
-Co?!-odpowiedziały oburzone, ale zaraz potulnie poszły za nią.
Zaczęła bieg. Koło niej truchtały koleżanki.Nagle Applejack wyrwała do przodu, a Rainbow dotrzymała jej kroku. Fluttershy zaczęła jednak już mocno się męczyć. Rywalka wykorzystała to. Klacz zaczynała zostawać w tyle. Naprawdę ją to zezłościło. Wzleciała do góry i zaczęła odlatywać z Rainbow. 
-Ej!-krzyknęła Applejack i wzięła lasso. Złapała zawodniczkę za nogę i zrzuciła na ziemię.
-Ej!-wrzasnęła Fluttershy
Rainbow niemalże przestały się interesować. Klacz jednak po chwili otrząsnęła się i wstała.
-To wszystko to twoja wina!- wrzasnęła Applejack
-Dlaczego niby jak zawsze moja?
-A dlaczego niby moja?
-To ja się pytam!
Nagle rozległ się trzask. Był on jednocześnie cichy i głośny, bliski i daleki. Nie dało się go z niczym pomylić. Klejnoty Harmonii pękły.
-O nie!- krzyknęła przerażona Rainbow.
Przyjaciółki nie przejęły się jednak całą sytuacją. Kłóciły się z jeszcze większą natarczywością. W końcu odwróciły się na pięcie i odeszły.
-Dziewczyny!
Nie zareagowały.
Dobiegła szybko do nich. 
-Poczekajcie!
-Panna lojalna się znalazła!-krzyknęła Fluttershy.
-Myślisz, że jesteś taka inteligentna?
Rainbow porzuciła próby i udała się do lasu Everfree.
***
Jej podejrzenia sprawdziły się. Pod Drzewem Harmonii leżały różowe i pomarańczowe fragmenty.
Położyła się i z bezsilności zaczęła płakać. Słabość trwała tylko chwilę. Podniosła się i zebrała odłamki. Poleciała w stronę domu.
***
Na miejscu dorwała klej i zaczęła gmerać przy okruchach. Efekty jej pracy nie były schludne ani dokładne, ale były. Gdy skończyła pobiegła do Applejack.
-Applejack, mogłabyś na chwilę ze mną pójść?
-Nie mam czasu.
-Jak możesz nie mieć czasu, skoro siedzisz sobie pod stodołą i żujesz trawę?!
-Zbieram jabłka.
Po chwili do Rainbow doszło znaczenie tych słów. Spojrzała z przerażeniem na Kryształ. Jakby specjalnie Element Applejack w tej chwili pękł. Rainbow straciła cierpliwość. Złapała przyjaciółkę za kopyta i wzniosła do góry. Jej celem był domek Fluttershy.
-Fluttershy!
-Tak?
-Fluttershy?-iskierka nadziei przez nią przebiegła, ale zaraz usłyszała:
-Przyszłaś powiedzieć, że ta wielka tęcza zwana twoją głową zrobiła postępy w edukacji i wie gdzie lewo, a gdzie prawo?
-Co?
-Możesz łaskawie nie zadręczać nas swoimi problemami z samego rana?
-Applejack, jest południe!
W jednej chwili Rainbow chciała krzyknąć i rozpłakać się. W końcu powiedziała:
-Przepraszam.
-Co?
-Przepraszam. Nie powinnam was zbliżać na siłę do siebie. Powinnam normalnie, wybrać jedną z was, wtedy nie byłoby tego całego cyrku.
Przez twarz Applejack przeszło jakieś skrywane uczucie.
-Ja też przepraszam.-odezwała się-tak bardzo przypadło mi do gustu oczernianie Fluttershy kłamstwami, że nie mogłam już przestać-dodała smętnie- nie spodobało mi się, że ze mną konkuruje...
-I ja przepraszam! Nie powinnam w ogóle szydzić z Applejack, ale gdy zobaczyłam, że oferuje ci coś tak wspaniałego, jak trenowanie cię, poczułam się bardzo zazdrosna...
-I w całej tej kłótni zapomniałyśmy o tobie-dodała druga z przyjaciółek.
-Wybaczysz nam?-spytały jednocześnie pełne skruchy i rozpłakały się. Ich łzy popłynęły na Klejnoty leżące na trawie. Rozległ się wspaniały różowo-pomarańczowy błysk i Elementy zespoiły się z powrotem w całość. 
Rainbow patrzyła oniemiała. Chciała coś powiedzieć i...
Nagle obudziła się na farmie Sweet Apple. Kopytko było skrępowane liną. Applejack i Fluttershy stały obok i krzyczały obelgi pod swoim adresem. Szybko skojarzyła fakty i zrozumiała, że po upadku spowodowanym przez przyjaciółki uderzyła się w głowę i musiała stracić przytomność. Otrząsnęła się i szybko do nich podeszła.
-Dziewczyny!
-Co?!-rzuciły oburzone.
-Proszę, przestańcie się kłócić! Wiem, nie powinnam na siłę kazać wam przebywać razem. Powinnam też myśleć wcześniej o załagodzeniu konfliktu, a nie czekać do ostatniej chwili.
-Rainbow ja...
-Nie musicie przepraszać, wystarczy mi, że się pogodzicie.
-Ale...
-Jeszcze jedna sprawa. Dziękuję za zaoferowanie pomocy, ale ja nie potrzebuje trenera, na pewno nie w was. 
-Przepraszamy-powiedziały chórem ze smutnymi minami. 
-Może omówimy to u mnie?- zaproponowała Fluttershy.
***
-To niemożliwe!-krzyknęła Applejack-Skąd one się tu wzięły?
Rainbow spojrzała jej przez ramię. Na trawniku leżały dwa klejnoty: motylek i jabłuszko.


     
             

3 komentarze:

  1. Fajne opowiadanie, ale nie rozumiem końcówki :(
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe opowiadanie :)
    iiga-aa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć. Bardzo mi się podoba, masz fany styl pisania i czekam na więcej. Miłego pisania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

♥ Dziękuję Ci bardzo za komentarz.
♥ Spam i obraźliwe komentarze natychmiast usuwam.
♥ Wpadaj częściej.